Aktualnie (2007 r.) pozostały po nas cztery oryginalne pamiątki. Położenie ich pokazano na zdjęciu 45. Są to znaki czasu. Oto one:
Pierwszy znak
Przy wejściu do wioski od strony Monasterzysk stała drewniana kapliczka św. Jana.
Ukraińcy ją zniszczyli i pobudowali nową, w stylu ukraińskim, wystrojoną ikonami Pana Jezusa i Matki Boskiej.
46)
47)
46) KAPLICZKA ŚW. JANA Od lewej: Ja – Franciszek, Agnieszka – córka, wnuk – Mateusz, bratanek – Romek (2007 r.)
47) JEJ WEWNĘTRZNY WYSTRÓJ
Drugi znak
Druga pamiątka to kamienny krzyż znajdujący się przy drodze, między cmentarzem a placem kościelnym (rys. 45, poz. 4).
48) KRZYŻ kamienny
Postawiony on został na pamiątkę zniesienia pańszczyzny. Realizacja tego ważnego wydarzenia dziejowego w Polsce odbywała się w sposób nieregularny, co wynikało z sytuacji politycznej w jakiej była ówczesna nasza ojczyzna. W zaborze pruskim proces trwał od 1811do 1850 r.
W Królestwie Polskim powstańczy Rząd Narodowy ogłosił dekret uwłaszczeniowy 22 stycznia 1863 r., a w marcu 1864 r. wprowadzono go dekretem carskim. Województwo białostockie objęte zostało reformą carską w 1861 r. Pierwsze oficjalne żądania dotyczące uwłaszczenia chłopów i autonomii zgłoszone zostały w Galicji przez grupę wybitnych polityków polskich dnia 19 marca 1848 r. Jednak te tendencje wolnościowe stłumiono przemocą. Dalsze nasilające się radykalne dążenia Polaków do wolności, w czasie Wiosny Ludów, zmusiły rząd austriacki do ustępstw. Ówczesny gubernator Franz von Stadion, pospiesznie w imieniu cesarza, dnia 22 kwietnia 1848 r. wydał dekret uwłaszczeniowy, obejmujący całą Galicję, a 7 listopada ukazała się oficjalna ustawa cesarska. Dla uczczenia tego doniosłego wydarzenia w Hucie Starej postawiono pamiątkowy kamienny krzyż. Na zdj. 48 widoczny jest on od strony rewersu, a czołowa jego strona (awers) widoczna była z drogi prowadzącej do wioski (te krzaki to dawna droga).
Podczas trzeciego naszego pobytu w naszej wiosce, w roku 2008, Andrzej Krzeszowski, z zawodu geolog, oczyścił ten krzyż i dokładnie go obfotografował. Zrobił to głównie ze względu na to, że nie można było odczytać napisów, które są na nim wyryte. W ten sposób uzyskaliśmy materiał do poszerzenia naszych wiadomości o Hucie Starej.
Napisy na krzyżu umieszczone są w czterech oddzielnych miejscach. Główną intencję określają dwa słowa: „Uwolnienie Panszczezny”. Pierwsze słowo, mocno wyeksponowane, ułożone jest w pozycji pionowej na całej długości dolnej części belki pionowej. Drugie słowo umieszczono pod pierwszem, ale w pozycji poziomej, na szerszej, dolnej części krzyża. Widać to na zdj. 49a. Główny cel postawienia krzyża zawarty jest w jednym zdaniu, na całej długości poprzecznej górnej belki (zdj.49b).
Ze względu na ciekawą gramatyczną formę, tekst ten zamieszczam, jak on widnieje w oryginale:
Ten Krzyż jest znakiem wjecznem pa„
nszczeny w roku 1848 dń. 18:Maja
pamiątką
Uwolnienie Panszczezny.
Na samym dole krzyża, w prawym rogu na podstawie, wykonawca umieścił datę wykonania: R.P. 1849, zaś na samej górze pionowej belki(zdj.49b) jest zamazany, ale prawdopodobny napis: I.N.R.I.
49a)
49b)
49a,b,c) NAPISY na krzyżu kamiennym
Na lewej, dolnej stronie (patrząc na awers, zdj 49c), umieszczono personalia fundatorów. Dwa nazwiska są dobrze nam znane i czytelne: to Jan Dobrucki i Wo… lub Wa…Krzyszowski. Z pierwszym były kłopoty, aby je dokładnie zidentyfikować. Jeżeli jest to M…Charosza lub Charęsza, to nie jest ono nam znane, gdyż takiego rodu w naszej wiosce nie było. W Hucie występowało nazwisko Charęza chociaż jego pisownia z upływem lat mogła ulegać zmianom. Na przykład popularne nazwisko Bobik w tym czasie pisano „Bobyk”. Chyba też tak było z Charęzą (Charęsza?). Po nazwisku i po przecinku jest skrót – geb. Bogusiewicz. W języku niemieckim skrót geb. (geboren), w tym kontekście oznacza nazwisko panieńskie. Bogusiewicze byli mieszkańcami wioski i o nich już wcześniej pisałem,a Gabril Bogusiewicz w 1848r. był wójtem gminy Huta Stara.
W okresie zniesienia pańszczyzny Galicja była najbardziej zacofanym regionem w cesarstwie austro-węgierskim. Garstka arystokratycznych rodów żyła na bardzo wysokim poziome, zaś ubodzy chłopi stanowili 81% ludności Galicji. Chłopi żyli w wielkiej nędzy, np. ich dochód roczny w 1887 r. z morgi (0,5755 ha) ziemi wynosił 3,25 zł. W tym samym czasie w Wielkiej Brytanii stanowił 37 zł. Wśród chłopów panował prawie całkowity analfabetyzm. Mam wiele urzędowych dokumentów z naszej wioski na których zamiast podpisów są krzyżyki. Zniesienie pańszczyzny nie miało istotnego gospodarczego znaczenia. Było to jednak ogromne wydarzenie polityczne i moralne. Chłop stał się wolnym człowiekiem – podmiotem, a nie jak wcześniej, przedmiotem. Przyrost naturalny był wtedy stosunkowo duży: w 1822 r. w Galicji było 4,8 mln, w 1887 – 6,4 mln i w 1900 – 7,3 mln mieszkańców. W miarę przyzwoicie powodziło się małej liczbie (2 tys. rodzin) właścicieli ziemskich, niezależnej szlachcie (400 rodzin), kupcom i kramarzom żydowskim (400 tys.) oraz urzędnikom państwowym, w liczbie 200 tys. (N.Davies „Boże Igrzysko”, str. 633). Jak pod tym względem wyglądała nasza wioska? Już pisałem, że w 1787 r. pierwszy spis rolny objął 18 gospodarstw, a w 1820-24.W takiej sytuacji gospodarczej stan narodowościowy był bardzo skomplikowany: Polacy stanowili 45%, Rusinie 41%, Żydzi 11% i Niemcy 3%.
Trzeci znak
Trzeci znak istnienia dawnego życia na tej starohuckiej ziemi to krzyż dębowy (zdj. 50b) z ukrzyżowanym Jezusem. Do roku 1944 stał on obok kościoła. Piękny drewniany kościół wiejski podczas pierwszego napadu ukraińskiego, 4 marca 1944 r, został całkowicie strawiony, wraz z wioską, przez pożar. Był to nasz dom boży, w którym wierny lud, przez wiele lat, dziękował Bogu za opiekę, łaski i wszystkie otrzymane dobrodziejstwa. Data powstania kościoła nie jest dokładnie znana. Ocenia się, że wybudowany był na początku XIX w. Na mapie z 1874 r. już był zaznaczony jak i kapliczka św. Jana. Był otoczony parkanem i wkoło rosnącymi drzewami. Najstarsi ludzie, o których już pisałem, opowiadali, że nasz „dziad dał grunt i pobudował kaplicę”. Który to dziad, nie wiadomo. Może to jeszcze Stanisław? W 1820 r. miał on 23 lata i posiadał już duże gospodarstwo. Prawdą jest, że jeszcze za naszych czasów plac kościelny graniczył z polem należącym do rodziny Romanów. Obok kościoła mieszkał nasz stryjeczny brat Szymon, tam było również nasze pole. Nasz dom graniczył z kościołem. Pole przedzielone było drogą wiodącą na Burdygi. Po kaplicy pozostał tylko drewniany krzyż, który był ustawiony obok kościoła. Szczęśliwie nie spłonął on razem z kościołem (zdj. 50b) i stoi tam cały czas.
Jest to znak ciągłości wiary naszego narodu i tego, że tutaj mieszkali ludzie głęboko wierzący w Boga. Prawdopodobnie ten krzyż powstał równocześnie z budową drewnianego kościoła. Na zdj. 50a przedstawiona jest reprodukcja tego kościółka, którą wykonano na podstawie starego zdjęcia (patrz zdj. 70), zrobionego w 1943 r. Jest to komputerowo-malarskie dzieło Romka i pani Heleny. Po prawej stronie kościółka (zdj. 50a) widać ten sam krzyż. Na prawym współczesnym zdjęciu (50b) nie ma tylko półokrągłego daszka. Był wykonany z blachy stalowej, ale dziś daszka już nie ma. Nic z czasem się nie uchroni. Nawet wizerunek ukrzyżowanego Chrystusa powoli, ale skutecznie, odchodzi z materialnego świata. Widać to na zdjęciu 50c.
50a)
50b)
50c)
50) a) REPRODUKCJA KOŚCIOŁA. b) KRZYŻ DĘBOWY, który pozostał po pożarze. c).WIZERUNEK CHRYSTUSA na krzyżu (50b) .
Ten krzyż dębowy w 2008 r. stał jeszcze w pozycji pionowej, teraz już się przechylił. Chcielibyśmy go naprawić i ponownie przywrócić pionową pozycję. Czy to się uda ? Podczas ostatniego pobytu w Hucie w lipcu 2008 r. okazało się, że wymienione już przeze mnie pamiątki nie są jedynymi. Po częściowym oczyszczeniu cmentarza, (o czym pisałem na początku pierwszej części tego pamiętnika), odnalazło się jeszcze sześć płyt nagrobnych.
Oprócz tych materialnych pamiątek, Huta Stara pozostała i pozostanie w naszej pamięci i naszej wyobraźni. Cieszę się, że moje dzieci, wnuki, Romek i Mietek z Henrykowa, odwiedzają Hutę i nadal będą odwiedzać i troszczyć się o nią, bo „korzenie dają życie liściom i całej koronie drzewa”.
W Hucie Starej są również współczesne znaki życia i śmierci ludzi tam kiedyś żyjących. W czerwcu 2007 r., podczas naszego tam pobytu postawiliśmy obok kapliczki krzyż dębowy na skraju dawnego cmentarza, z napisem, jak widać to na zdj. 51. Kolejnymi współczesnymi pamiątkami pozostawionymi przez nas są: tablica na oczyszczonej części cmentarza, z nazwiskami rodzin tu pochowanych. Postawił ją Romek, widoczna jest na zdj. 52.
51) KRZYŻ Z NAPISEM, postawiony przez nas w roku 2007-06-02, zaś w 2008-07-25 umieszczony został dodatkowo taki sam napis w języku ukraińskim:
Tyт в Ґyтi Cтapiй cпoҹивaє в Бoгу ciм΄я Poмaнoвих:
Петpo, Mapiя i Kapoљ.
Пaмятaют cини i внуkи з Пoљщi. Вроцлав 2007p
52) RODZINY ZMARŁYCH spoczywające na tym cmentarzu
W 2008 r. na częściowo oczyszczonym przez nas terenie udało się odnaleźć miejsce pochówku moich rodziców. Dlatego krzyż z dodatkową tabliczką w języku ukraińskim przenieśliśmy na miejsce, gdzie oni spoczywają.
53) MODLITWA na grobie moich rodziców (Bartek i ja)
W maju 2009 r. mogłem dopisać cenną informację: w kwietniu tego roku w Muzeum Archidiecezjalnym we Wrocławiu eksponowano materiały o ludobójstwie Polaków na Kresach Południowo-Wschodnich RP w latach 1939–1947. Na tej wystawie była również sygnalna informacja o naszej Hucie. Na jednej z plansz znalazły się dwa nasze krzyży z odpowiednimi krótkimi opisami.
54) DWA KRZYŻE, tak bliskie memu sercu
Górny to drewniany krzyż stojący na placu, gdzie był nasz kościół, a dolny to ten umieszczony na grobie rodziców. Opisy tych krzyży są następujące (krzyż górny): Huta Stara koło Monasterzysk. Zachowany krzyż drewniany. W latach 1944–1945 w dwóch napadach zginęło około 40 osób. Wieś spalono.
Podpis pod dolnym krzyżem: Huta Stara. Nowy krzyż, postawiony przez potomków byłych mieszkańców.
Podawana liczba osób zabitych jest na pewno zawyżona. W pierwszym napadzie, 4.03.1944 r., zamordowanych, spalonych i zaduszonych w dymie było 13 osób, a wioska została prawie doszczętnie spalona. Spłonęło 150 domów. Po tym strasznym i haniebnym czynie ukraińskich nacjonalistów, ludność została rozproszona po okolicznych wioskach, po znajomych i krewnych, a część przeniosła się do Monasterzysk. Wiosną i latem znaczna jej większość powróciła do upraw pól swoich i do odbudowy domów. Z naszego domu pozostały tylko mury. Po pierwszym napadzie Bronkowi udało się znaleźć cieślę z Izabeli, który za garnitur przygotował całą więźbę dachową, ale jej jeszcze nie ustawił. Z nastaniem zimy większość mieszkańców ponownie opuściła wioskę, tylko niektórzy mężczyźni nadal pracowali przy swoich zagrodach. Stąd kontakty między ludźmi były znacznie utrudnione i nie dało się dokładnie określić liczby zabitych w drugim napadzie. Podczas tego napadu, 25. 03.1945 r., „żniwo ukraińskie” nie było liczbowo aż tak duże. Ocenia się, że w sumie liczba ofiar w obu napadach mogła wynieść nie więcej niż 30 osób, a może 25, gdyż prawdopodobnie do tych 30 doliczono 5 ofiar rozstrzelanych przez Niemców. Liczba ta (30 osób) została określona przez mego bratanka Romka, na podstawie licznych kontaktów z jeszcze żyjącymi mieszkańcami naszej wioski. Sześć osób zamordowanych podczas drugiego napadu jest znanych z imienia i nazwiska.
Zdjęcia tych krzyży oraz liczne dowody zbrodni dokonanych na Polakach, opracowanych przez Stowarzyszenia Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów z siedzibą we Wrocławiu, przedstawiono w opracowaniu pt.: Katalog Wystawy Ludobójstwa dokonanego na Polakach przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i tzw. Ukraińską Powstańczą Armię (UPA) na Kresach Południowo –Wschodnich II RP, 1939–1945. Wrocław 2008., S. Siekierka, H. Komański, C. Filipowski.
Podczas pobytu w 2008 r. udało się nam również określić miejsce, gdzie była nasza gospodarka. Na placu, gdzie stał nasz dom, odkopaliśmy resztki kamieni. Pierwszy z nich to biały kamień z murów, a drugi to kostka z brązowego piaskowca. Sądziłem, że ta kostka to pozostałość po fundamentach. Po powrocie do Wrocławia Bronek stwierdził, że ten piaskowiec to pozostałość po wykładzinie naszych pieców. Ta wersja jest wielce prawdopodobna, gdyż z jednej strony ten kamień jest mocno osmolony. I tak została rozwiązana jedna zagadka. Natomiast miejsce po stajni potwierdzają wykopane przez Bartka kawałki czerwonej dachówki, którą stajnia była pokryta. Oczywiście, że te znalezione skarby zostały zabrane do Wrocławia, gdzie znajdą godne miejsce dalszego swego trwania.
Nowa pamiątka to krzyż postawiony na miejscu, gdzie był nasz kościół, zdj. 55, i obelisk na placu, gdzie znajdował się nasz dom, zdj. 56.
55)
56)
55) KRZYŻ PAMIĄTKOWY na miejscu, gdzie stał nasz kościół, który został całkowicie spalony podczas pierwszego napadu na Hutę Starą. Na nim jest napis:
W TYM MIEJSCU W HUCIE STAREJ DO ROKU 1944 STAŁ KOŚCIÓŁ RZYMSKOKATOLICKI.
RODZINA ROMANÓW Z POLSKI, 2008 r.
B тiм мicцi в Ґyтi Cтapiй cтoяв pимcкoкaтoлицкий кocтел
Ciмя Poмaнoв з Польщi.
Вроцлав 2008p.
56) OBELISK NA MIEJSCU, GDZIE STAŁ NASZ DOM. Przy nim Bartek
Miejsce to upamiętnione zostało obeliskiem z napisem w dwóch językach:
W TYM MIEJSCU W HUCIE STAREJ DO ROKU 1944 STAŁ DOM RODZINY ROMANÓW: Marii Piotra oraz sześciu synów.
Synowie: Bronisław i Franciszek oraz wnuki z Polski, 2008r.
B тiм мicцi в Ґyтi Cтapiй cтoяв бyдинoк ciм΄ї: Mapii i Петpa Poмaнoв i їх шicтьoх cинів Cини: Бpoниcлaв,Фpaнцішик i внyки з Пoльщі. Bpoцлaв 2008p.
W 2009r. Romek, będąc w Hucie Starej, umieścił również pamiątkowy krzyż w miejscu, gdzie pochowany jest mój najstarszy brat Karol i mój stryj Stanisław.
56a) KRZYŻ na grobie mego brata Karola
Jak już wspomniałem, nasz pobyt w roku 2008 zaowocował częściowym oczyszczeniem, wcześniej całkowicie zarośniętego, cmentarza. Odjeżdżając do domu umówiliśmy się z Janem (Iwan) Paruboczij z Wyczółek, że oczyści on pozostałą cześć cmentarza i będzie się nadal o niego i o kapliczkę św. Jana troszczyć. Istotnie, tak się stało. W roku 2009 w czerwcu Bolek z Długołęki był w Hucie i przywiózł kilka zdjęć cmentarza. Okazuje się, że Iwan dotrzymał słowa i oczyścił dalszą część cmentarza, plac pokościelny i to miejsce, gdzie stał nasz dom. Tak wygląda teraz cmentarz (zdj. 57), a w 2007 r. wyglądał tak jak, to miejsce widać na zdj. 33 i 34, w części pierwszej pamiętnika.
57) CMENTARZ w 2009 r.
Grób rodziców znajduje się pod tym ostatnim drzewem – to samosiejka, pochodzi z pestki czereśni, która kiedyś rosła przy grobie mego najstarszego brata Karola.
Na zdj. 57 widać również, że przed naszym krzyżem jest jeszcze inny, w jasnym kolorze. Nie wiem, kto go postawił i na czyją pamiątkę. Cieszę się jednak bardzo z tego, bo chciałbym, aby to dla mnie święte miejsce pochówku zmarłych mieszkańców naszej wioski zostało upamiętnione dalszymi krzyżami. W 2009r. mogłem dopisać, że ten krzyż postawił Jan Paruboczij. Gdy Romek z nim rozmawiał, to usłyszał: „Ten krzyż jest katolicki i jego miejsce jest tam, gdzie są Polacy, a że tu oni są pochowani, to jego miejsce jest tutaj i będzie tu stał”. Na zdj. 57, w głębi, widać również połamany krzyż Kordiaka, który w1995 r. był jeszcze w całości i właśnie taki pokazany jest w cz.1, na zdj. 32. I tak to upływający czas nieubłaganie, ale skutecznie, zaciera ślady po ludziach żyjących kiedyś tutaj, na byłej polskiej ziemi w Hucie Starej.
Zgodnie z ustaleniami, Jan Paruboczij w zadziwiająco staranny sposób troszczy się o naszą byłą wioskę: całkowicie oczyścił cały cmentarz, plac, na którym stał kościół, i miejsca, gdzie był nasz dom. Robił to nawet trochę przesadnie i może z niewielkim rozmysłem. Chciałem, aby pozostawione drzewa stanowiły wyraźnie zaznaczoną naturalną granicę cmentarza. Taka granica mogłaby zapobiec w przyszłości jego zaorania. Niepotrzebnie też któryś z mieszkańców Wyczółek zamalował białą farbą wszystkie nagrobne płyty. Wprawdzie są one teraz lepiej widoczne z daleka, ale zamazane zostały napisy odtworzone w 2008r. W ten sposób mozolna renowacja wszystkich nagrobków, staranie dokonana przez Andrzeja Krzyszowskiego poszła na marne.
Było piękne, słoneczne i ciepłe niedzielne popołudnie dnia 24 lipca 2008r. To ostatni dzień trzeciego pobytu w naszej wiosce. Część naszej ekipy już odjechała, a ja z synem Bartkiem ruszamy na pożegnalny spacer po naszej Hucie. Z naszego pola na Burdygach podziwiamy przepiękne widoki. W oddali, na Drugim Boku, rozciągało się dawne nasze pastwisko, Tłoką zwane, i rozłożysty, pagórkowaty teren Szerokiej Doliny.
58) OTO ZDJĘCIE zrobione z naszego pola na Burdygach. Widać na nim Szeroką Dolinę. Nasze pole, na pierwszym planie, to te piękne kwiaty, 2008 r.
W drodze powrotnej zatrzymujemy się na krótki odpoczynek przy św. Janie i żegnamy naszą wioskę.
Był tu kiedyś początek wioski,
a dziś jest tutaj nasze spotkanie.
Gdy odjedziemy, św. Jan samotny zostanie.
59) SAMOTNOŚĆ (*3)